Obudziły mnie promienie słońca, które wydarły się z niezasłoniętych rolet. Po omacku znałazłam budzik i jednym otworzonym okiem spojrzałam na godzinę. Na początku widziałam tylko rozmazane cyferki, lecz po chwili obraz się wyostrzył i zobaczyłam godzinę. 7:46. O kurde, mam 14 minut żeby dojść do szkoły! Jak ja zdąże?! Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam szukać ubrać. Wybrałam rozkloszowaną pomarańczową spódniczkę do połowy ud i kwiecisty bralet. Szybko umyłam zęby, spakowałam książki do mojego plecaka i pobiegłam na dół zgarniając też telefon z biurka. Nie miałam już czasu na śniadanie dlatego wzięłam zielone jakbłko, które zamierzałam zjeść w czasie drogi do szkoły i założyłam czarne baleriny. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w strone szkoły. Cudem dotarłam do placówki 2 minuty przed czasem dlatego podążyłam do mojej szafki. W czasie drogi spotkałam moją przyjaciółkę Abby, która wyglądała na złą:
- Czy ty przypadkiem Moja Droga nie miałaś być wcześniej?
- Ups... Zapomniałam. Nie wiesz gdzie jest Michael?
- Nie widziałam go dzisiaj. Chodź na lekcje i może w klasie go znajdziesz.
Wzięłam potrzebne książki a reszte zostawiłam w szafce. W czasie drogi do klasy jak codziennie uśmiechnął sie do mnie Nate- kolega z kółka matematycznego. Od ponad dwóch lat się we mnie durzy i myśli, że nie wiem. Odwzajemniałam uśmiech i pobiegłam za Abby, która przyśpieszyła kroku po tym jak zadzwonił dzwonek. Gdy weszłam do klasy pierwsze co zrobiłam do rozejrzalam się w posuzkiwaniu mojego najlepszego przyjaciela. Zauważyłam go w ostaniej ławce. Jakby wyczuł mój wzrok bo zaraz potem mi pomachał i gestem ręki pokazał żebym siadła obok niego. Lekcje minęły w miarę spokojnie. No może oprócz matematyki, bo pani zrobiła jak zwykle kartkówkę, która miała być niespodzianką. Coś nie wyszła bo codziennie mamy te niespodzianki i już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Po zajęciach Michael i Abby uparli się bym poszła z nimi do Starbucksa a potem do blondynki, bo Abby była blondynką. W kawiarni odrobiliśmy lekcje a potem udaliśmy się do mieszkania mojej przyjaciółki. Tam objerzeliśmy z 4 filmy. Siedzieliśmy na kanapie i wciągaliśmy tony popcornu. Po drugim filmie zadzwonił do mnie telefon. Nie spojrzałam kto dzwonił tylko od razu odebrałam. Okazało się, że to Vanessa:
- Siostra, gdzie jesteś?
- u Abby. Oglądamy filmy.
- Odebrać Cie?
- Co ty taka miła co? Nie dzieki. Poradze sobie.
-No okej tylko nie bądz tam długo bo to ja dzisiaj przejmuje dowodzenie w domciu i nad wami.
- To ja chyba wole nie wracać.
- Ha ha ha, ale śmieszne.
- No wiem. Nie wróce późno. Powiedz Joshowi, że życzę mu powodzenia.
- Oj dobra weź już cicho bądz. Nara
- Papapa
Wróciłam do przyjaciół i dokończyłam oglądać filmy. Mimo błagań Michaela postanowiłam sama wrócić do domu. Abby na pożegnanie kazała na siebie uważać a gadki Michaela już nie słuchałam bo wróciłabym do domu dwie godziny później. W około połowie drogi zaczepił mnie chłopak w kapturze:
- Gdzie tak uciekasz?...
<><><><><><><><>
Hop, Hop, Hop! No to jestem z rozdziałem! :) Wiem, że jest krótki ale dopiero po 21 wróciłam do domu. Jutro dodam następny w ramach przeprosin ;)) Ten rozdział to takie jakby wprowadzenie w życie Lau. Dopiero w następnych rozdziałach akcja się rozwinie :3 Nie mam już na nic siły dlatego się z wami żegnam :)
Do Napisania! <3
Czyżby Rossy???
OdpowiedzUsuńhttp://musicforevoroflauraandross.blogspot.com/ Zapraszam i przepraszam za spam