Translate

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 2

Mimo tego, że było już grubo po północy i strasznie ciemno na dworze, wcale nie czułam strachu do nieznajomego. Pewność siebie zbierała się we mnie. Nigdy takiego czegoś nie czułam a tym bardziej przy osobach, których nie znam. Dopiero potem zauważyłam, że wpatruje się w niego nic nie mówiąc dlatego postanowiłam się odezwać:
- Gdzieś daleko od ciebie.
- Nie podobam Ci się? 
- Nawet nie widziałam twojej twarzy. Niby dlaczego miałbyś mi sie podobać?
- Może na razie tego nie czujesz, ale w końcu się we mnie zakochasz jak reszta.
- No jak widzisz do tej reszty nie należe i jakoś mam zamiaru do niej dołączyć.
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Taa jasne.
- Do jutra, piękna.
Chłopak puścił mnie i odsłonił twarz, która była pod kapturem. I wtedy zobaczyłam jego oczy. Przyglądałam mu się do czasu kiedy chrząknął. Potrząsnęłam głową i schowałam zawstydzoną i zapewne czerwoną twarz pod włosami.
- Chyba już dołączyłaś do reszty, ślicznotko.
I wtedy już się otrząsnełam. Mimo wyglądu straszny z niego gbur i prostak a ja w takim kimś się zakochać nie mogę.
- Pff chciałbyś. Po prostu mi kogoś przypominasz. Aha no to do nigdy zobaczenia. Papa.
Nie słuchając już go pobiegłam w strone mojego domu gdzie znalazłam się po 5 minutach. Od razu przy wejściu napadła na mnie Vanessa, która darła się na mnie że prawie zawału dostała bo się tak martwiła. Obydwie dobrze wiemy, że tak by nie było, bo znając moją siostrę poprosiłaby sąsiadkę o przypilnowanie Josha a sama by impreze w domu robiła. Nie zważając już na jej paplanine z której usłyszałam tylko, że muszę z nią jutro iść na zakupy, zabrałam z kuchni kawałek pizzy i udałam się do mojego pokoju. Pokój urządzony był w kolorze białym i czarnym. Po prawej stronie znajdowała się ściana, która służyła jako tablica gdzie były zapisany plan lekcji i jakieś inne duperele. Za to na innych ścianach, które były białe widniały gdzie niegdzie cytaty. Gdzieś po środku ściany, która była przede mną ustawione było łóżko wodne, które wybłagałam od rodziców. Po lewej stronie stało moje biurko, przejrzyste, duże okno i drzwi do mojej małej garderoby. Niestety nie udało mi się przekonać rodziców do mojej prywatnej łazienki, dlatego dzielę ją z Vanessą. Po jej wyglądzie jakoś nie widać, żeby wogule tam wchodziła, no ale cóż. Pusty talerz położyłam na biurku, z którego wzięłam laptopa. Razem ze sprzętem położyłam się wygodnie na łóżku. Jednak długo nie poleżałam bo usłyszałam mój telefon. Po dźwiękach mogłam usłyszeć, że jest na dole, dlatego włączyłam sprina bo nie za bardzo chciałam by Van się do niego dobrała. Gdy dobiegłam, zorientowałam się, że jednak jestem za póżno bo na kanapie leży rozwalono Vanessa z moim telefonem w ręku. Od razu do niej podbiegłam próbując wyrwać telefon z jej łapska. Zapewne gadała z Michaelem bo zaczęła gadać, że nie może mnie dać do telefonu bo biorę romantyczną kąpiel z Joshem i własnie myję mu odbyt. Wściekła rzuciłam się na nią i po paru minutach telefon znów należał do mnie. Dokończyłam rozmowe z Michaelem mówiąc, że Van jak była mała to zjadła moją kupę uważając to za czekolade. Więdząc, że słoń ~ czytaj: Vanessa, bedzie się chciała zemścić pobiegłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam się wykąpać ale bałam się spotkania ze słoniem dlatego prysznic przełożyłam na jutro a teraz w piżamce z myszką Mickey ułożyłam się spać.

<><><><><><><><><><><>
*Następnego Dnia*

Rano obudziła mnie mokra ciecz na mojej twarzy. Spodziewałam się, że Van wkradła się do pokoju i oblała mnie wodą, lecz okazało się, że wpadła na jeszcze bardziej oryginalny pomysł. Po otworzeniu oczu pierwsze co widziałam to Vanessę z rozwalonym na pół gęby jęzorem. Z trudem stwierdziłam, że musiała mnie idiotka obślinić. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do lazienki gdzie czekała mnie jeszcze większa niespodzianka. Otóż moja "kochana" siotrzyczka postanowiła postawić wiadro na drzwiach z jeszcze znieidentyfikowaną przeze mnie cieczą. Oczywiście zawartość wiadra wylądowała na mnie.
- Vanessa!!!
- Tak? 
- Co to jest?!
- To? Zemsta.
- Tego to się domyśliłam. Chodzi mi o to co teraz mam na sobie!
- Na sobie zapewne masz tą dziecęcą i brzydką piżamę...
- Wypraszam sobie! 
- Daj mi dokończyć! No więc tak, oprócz tych łachów masz też na sobie zkisłe mleko z musztardą.
- Co?!
- Gówno.
Zamnkęłam drzwi od łazienki przywalając durnej posturze w nos po czym biegiem udałam się pod prysznic. Musiałam kąpać się z 4 razy by wyzbyć się tego obrzydliwego smrodu. W szlafroku udałam się do mojego pokoju po czym z garderoby wzięłam jeansy i białą koronkową bluzkę. Do tego dobrałam granatowy żakiet i tego samego koloru balerinki. Nie wybierałam żadnych dodatków bo na sobie miałam już srebnby medalnion od Michaela oraz bransoletkę od Abby. Tak ubrana poszłam m dół gdzie czekała na mnie już Vanessa mówiąca przy okazji Joshowi żeby nie spalił domu. Po tej jakże interesującej konwersacji udałyśmy się do garażu z którego Van wzięła samochód mamy - BMW x5. Jak ten słoń go rozbije to będe mogła już szukać trumny dla siostrzyczki. Na szczęście (chyba bo jednak pogrzeb Vanessy byłby dla mnie interesującym wydarzeniem) dojechałyśmy do centrum handlowego bez żadnych usterek w aucie Mamci. Van jak z procy pobiegła do wejścia zostawiając nie zgaszony jeszcze samochód i otwarte drzwi. Pokręciłam głową z niedowierzaniem po czym zgasiłam i zamknęłam auto. Powolnym krokiem zmierzałam do wejścia ukochanego miejsca Van. Jakoś długo nie musiałam jej szukać bo zauważyłam ją drącą jape i ciągnącą jakieś pudełko z blondynką, która zachowywała sie tak jak mój słoń. Podbiegłam do nich bo robiło się już niezłe widowisko (chociaż wolałam się jednak teraz do Van nie przyznawać) i wyrwałam jak się okazało płytę jakiegoś durnego zespołu. Patrzyłam raz na tą raz na tą i wkońcu oddałam płytę blondynce, która odwdzięczyła mi się szerokim uśmiechem
- Jestem Rydel a ty?
- Laura. Miło mi Cię poznać. - Chciałam podać jej ręke za to ona zchowała mnie już w niedźwiedzim uścisku. Spojrzałam nieco zaskoczona na Słonia, który w tym momencie fuknął się i obrał kierunek chodzenia po sklepach. Oderwałam się od blondynki, po czym wymieniłyśmy się numerami i umówiłyśmy na kawe. Potem pobiegłam za Vanessa, która zdążyła już przejść ze 100 metrów. Szarpnęłam ją za nadgarstek.
- Oj nie gniewaj się już. Powiedz mi co to za płyta a potem Ci ją kupie. - Na twarzy siostry od razu pojawił się uśmiech, gdy miałam już go odwzajemniać poczułam, że ktoś mnie przytula od tyły. Zdezorientowana odwracam głowę i widzę te kakaowe tęczówki, w których udało mi się nie zatonąć.
- No cześć kotek - Już sobie wyobrażam co powie na to Vanessa...

<><><><><><><><><><><>
Hop, Hop, Hop! Taka notka na szybko: rozdział bedzie 18 lipca :) Mam nadzieję, że drugi wam się spodoba :3 a no i KOMENTUJCIE! <3

Do Napisania! <3

5 komentarzy:

  1. Super rozdział :*
    Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :3
    Ojojoj, to się porobiło!
    Czekam na next'a.

    PS. Nominowałyśmy cię z Szanell Torres do Liebster Award :) Pytania na : http://fight-for-this-love-raura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby to Ross? :D. Boski blog kochana x. Cięszę się że go dzisiaj znalazłam ;3. Jeju, dawaj mi tu nexta, szybko, szybko!!!! :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ps. CHAMSKA REKLAMA >_<. ZAPRASZAM NA MOJE BLOGI :
    http://stealyourheart123.blogspot.com
    http://stealyourheart123.blogspot.com
    http://stealyourheart123.blogspot.com Mam nadzieje że wpadniesz ;3

    OdpowiedzUsuń